Pracy w ogrodzie coraz mniej, więc można się zabrać za budowę kompostownika. Przede wszystkim, należy go wybudować zgodnie z ROZPORZĄDZENIEM MINISTRA INFRASTRUKTURY z dnia 12.04.2002 w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie (Dz.U. Nr 75, poz. 690 z późniejszymi zmianami). Zgodnie, czyli jak? Zakładając, że nasz kompostownik będzie miał nie więcej niż 10 m3, powinien być nie bliżej niż 2 metry od płotu i 5 metrów od domu.
Nie zaszkodziłoby również pamiętać o artykule 144 Kodeksu Cywilnego, który nakazuje tak korzystać ze swojej własności, aby nie zakłócać życia sąsiadom „ponad miarę”. Oczywiście, nikt nie precyzuje co oznacza owo „ponad miarę”, dlatego sądy wciąż mają co robić. Bo to, co dla jednego jest do przyjęcia, dla innego sąsiada jest grubo „ponad miarę”. Często stosujemy również „zasadę Kalego”. Która mówi, że jak Kali ukradnie krowę, to jest dobrze, ale jak Kalemu ukradną krowę, to jest bardzo źle. Dlatego, aby żyć spokojnie i nie dokładać sądom pracy, niezbędny jest zdrowy rozsądek, życzliwość i odrobina tolerancji. Bo jeśli o nasz kompostownik nie zadbamy należycie, to zamieni się w śmierdzący paśnik dla gryzoni, much i okolicznych kotów. Co zrobić, aby tak się nie stało? Po pierwsze, nie traktować kompostownika jak dodatkowego śmietnika. Nie wszystko można do kompostownika wrzucać. Na pewno nie można szkła, plastiku, metalu. Ale to jest „oczywista oczywistość”. Poza tym, nie nadają się gazety, popiół z węgla, ale drzewny, jak najbardziej. Popiół drzewny ma silne właściwości alkalizujące, a kompost czasem bywa zbyt kwaśny. Dlatego rozsypywanie popiołu drzewnego na powierzchni kompostownika dobrze mu służy. Popiół drzewny szczególnie bogaty jest w potas, niezbędny roślinom kwitnącym, zawiera także sporo fosforu i wapnia. Jeśli kompostownik nie ma pokrywy należy pamiętać o przysypaniu popiołu ziemią lub jakimkolwiek innym przykryciu, bo inaczej wiatr go rozwieje i narobi bałaganu. Na kompostowniku nie powinny się znaleźć resztki jedzenia. Szczególnie mięso i ryby są tam niepożądane, ponieważ w trakcie rozkładu śmierdzą oraz przyciągają muchy, gryzonie i koty. Chwasty z nasionami oraz chwasty wieloletnie (perz, powój, podagrycznik) lepiej spalić, aby uniknąć roznoszenia chwastów wraz z kompostem. Podobnie rzecz się ma z chorymi częściami roślin oraz ich owocami. Powinny być spalone lub bardzo głęboko zakopane (owoce). Wełna, sierść i włosy, długo się rozkładają, więc mogą się znaleźć tylko w oddzielnej pryzmie, która ma dojrzewać dłużej lub na samym dnie kompostownika. Skórki z owoców cytrusowych obniżają aktywność mikroorganizmów w glebie, co prowadzi do spowolnienia procesu powstawania kompostu, dlatego lepiej ich nie wrzucać do kompostownika. Mimo wymienionych powyżej, niemile widzianych składników kompostu, jest też całkiem sporo takich, które powinniśmy w kompostowniku umieścić. Będą to: odpady ogrodowe, młode chwasty, szczególnie mile widziana jest pokrzywa, która działa jak aktywator, resztki owoców i warzyw(wszelkie obierki, ogryzki itp.), liście (oprócz liści dębu, orzecha włoskiego i olchy), skorupki jajek, fusy z kawy i herbaty, gałęzie (rozdrobnione lub umieszczone na dnie kompostownika), siano, słoma, trociny, no i oczywiście skoszona trawa. Z trawą zdarzają się czasem kłopoty, bo zamiast ładnie się rozkładać i dawać kompost, zamienia się w śmierdzącą gnojówkę. Aby tego uniknąć należy przestrzegać tylko jednej prostej zasady. Skoszona trawa bezwzględnie „musi mieć czym oddychać”. Nie można zwalać na kompost całej góry trawy z nadzieją, że się rozłoży i będzie dobrze. Nie będzie dobrze. Po kilku dniach, cała trawa sklei się i zacznie gnić, a sąsiedzi przestaną nas lubić. W trakcie koszenia, każdy wysypany kosz trawy należy przesypać cienką warstwą ziemi, warstwą chwastów z ziemią lub oddzielić jakimiś gałązkami. Dobrze byłoby dodać jakiegoś „przyspieszacza kompostowego”, wtedy cały proces na pewno będzie przebiegał bez zakłóceń.
Kolejna, ważna sprawa, to estetyka kompostownika i kompostowania, ale o tym następnym razem.
Dorota Szczepaniak – www.betula-acer.pl