Opryskiwacz do małego i dużego ogrodu

opryskiwaczPrzy wyborze opryskiwacza lepiej nie  wchodzić w jakieś tanie marki. Tym bardziej, że jest chociażby problem z serwisem. W takim urządzeniu części narażone na przynajmniej jedną zmianę w sezonie. Mam tutaj na myśli np. jakieś uszczelki, gumowe membrany itd. To się w trakcie sezonu niszczy. Na to działa czasami ostra chemia.  Opryskiwacza za dosłownie parę groszy ma się praktycznie zerowe szanse, żeby dokupić potem np. uszczelkę. My w sumie handlujemy z dwoma firmami, wzięliśmy po prostu lepszą ofertę.

Sugeruję Marolex lub Kwazar. Do każdej jest serwis, do każdej są części zamienne. Mamy więc pełen komfort. Kupując te dwie marki bardzo rzadko pojawia się konieczność korzystania z serwisu. Są one po prostu trwalsze niż produkty innych firm.

Jak duży opryskiwacz powinniśmy kupić? Czy mini opryskiwacz wystarczy?

Nawet jeżeli ktoś ma tylko kilka drzewek absolutnie nie ma sensu kupować takiego małego opryskiwacza. Opryskiwaczami mini nie można zrobić precyzyjnie zabiegu. Po pierwsze, bo ciągle pompują. Nawet te objętości 1500 i 2000 ml nie są wystarczające. Po drugie są one mało poręczne. Ręka się szybko męczy, sam opryskiwacz  waży parę gramów ale  ręka musi cały czas te dwa litry dźwigać.

Najlepiej kupować opryskiwacze 5 i 12 litrowe. Choćby dlatego, że w instrukcji od środków ochrony roślin, zawsze podawana jest ilość gramów, bądź też ml, na 10 l wody. Wówczas bardzo łatwo można obliczyć dawkę środka, którą potrzebuję do tego spryskiwacza. Jeżeli jest 7 albo 9 litrowy zaczynają się tam dziwne przecinki, błędy i to często prowadzi do tego, że zdarzają się za małe dawki środka ( czyli środek nie będzie działał) albo za duże (dojdzie do zniszczenia rośliny).

Na mały ogród można użyć na przykład 5 l opryskiwacz firmy  Marolex. Na większe ogrody polecam 12 l. Oczywiście są klienci, którzy biorą, na siebie przeliczanie tych dawek, przy objętościach 7 i 9 l. Przy zakupie drugiego opryskiwacza, po kilku latach, najczęściej jednak stwierdzają, że zdecydowanie lepiej właśnie na tych piątkach i dwunastkach pracować.

To się też zmienia. Kiedyś dawkowanie środka to było 5, 10, 20 gr na 200ml wody. Teraz środki te już są skoncentrowane i się zdarza, że trzeba podać 2 lub 2, 86 ml na 10 l wody. I jak to liczyć na 7 l wody? To jest po prostu męczarnia.

Bogdan Stachulec

One Comment

Leave a Comment
  1. Pan B. Stachulec ma prawie 100% racji. Jednakże, jako stary praktyk mam nieco inne a raczej uzupełniające zdanie. Otóż ze względu na wagę opryskiwacza i pasek na tylko jedno ramię stosuję opryskiwacz 3 litrowy. Dużo mniejsze obciążenie dla ramienia 3 litrami + ciężar samego opryskiwacza niż takim samym opryskiwaczem 5-cio litrowym. Zwłaszcza dla kobiet, ale i mężczyzn o niezbyt atletycznej budowie. Zważyć proponuję, że najczęściej działkowcami są ludzie już nie najmłodsi, a tym samym już nie herosi.
    Nie stanowi dla mnie żadnego problemu obliczenie należnej porcji środka płynnego na 3 litry. Odmierzenie go tanią strzykawką z podziałką to też “pikuś”. Proporcje na 10 litrów dzielę na pół i rozrabiam w lekkiej bańce 5-cio litrowej po wodzie mineralnej.
    Zakup dokładnej wagi do środków sypkich lub granulowanych to wydatek mnij niż 50 zł. Szybko się zamortyzuje, zwłaszcza poprzez zakup większych opakowań ŚOR, które zawsze są tańsze od tych maleńkich porcyjek. Gdyby 5-litrowe opryskiwacze były wyposażane w szelki na oba ramiona i z boku dźwignię do pompowania powietrza (tak jak w 12 litrowych) to byłaby bajka (sądzę, że marketingowcy i technologowie producentów opryskiwaczy takim produktem zdobyliby ogrom klientów). Natomiast opinię P. Stachulca chciałbym uzupełnić radą, by do opryskiwacza koniecznie dokupić zawsze lancę teleskopową. Wskazane jest to, nie tylko ze względu na możliwość wykonanie dokładniejszego oprysku również wyższych partii koron drzew. Istotne niezwykle jest również znaczne zmniejszenie przypadkowego zawiewania przy najdelikatniejszym nawet wiaterku cieczy na wykonującego oprysk mimo obowiązkowo starannego zabezpieczenia się odpowiednią odzieżą ochronną maską i okularami. Bywa przecież dość często, że zalecenia opryskiwania w dni bezwietrzne nie można spełnić, bo wtedy kiedy trzeba wykonać oprysk akurat przez tydzień lekko wieje. A gdy wreszcie całkiem przestanie wiać to oprysk już po terminie, często jest spóźniony i nieskuteczny.
    :-)
    Pozdrawiam praktycznie

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *