Naturalne słodziki wytwarzane na bazie niepozornego krzewu stewii to niekwestionowany hit dietetyczny ostatnich lat. Każdy, kto pragnie ograniczyć spożywanie cukru w klasycznej postaci, powinien zapoznać się z tą interesującą rośliną.
Wyeliminowanie z diety cukru w postaci sacharozy (tj. cukru buraczanego i trzcinowego) jest bardzo trudne, ale z punktu widzenia racjonalnego żywienia – zdecydowanie wskazane. Nadmierne spożycie cukru stanowi obecnie bardzo duży problem, ze względu na rozwój wielu chorób cywilizacyjnych – otyłości, miażdżycy oraz cukrzycy typu drugiego (nabytej). Od lat wiele osób próbuje zastąpić sacharozę poprzez używanie cukrów prostych o niższym indeksie glikemicznym (np. fruktozy) oraz sztucznych słodzików (aspartam, ksylitol), jednak substancje te w dalszym ciągu nie są obojętne dla ludzkiego organizmu. Dopiero od 2008 roku w USA i 2011 roku w Unii Europejskiej mamy jakąś naturalną alternatywę – stewię.
W obrębie rodzaju Stevia wyróżnia się przeszło 200 gatunków roślin, ale jedynie 19 z nich charakteryzuje się wyraźnie słodkim smakiem, spowodowanym wytwarzaniem specyficznych glikozydów (tzw. stweiozydów). W trakcie wielu badań, jakie toczyły się w ostatniej dekadzie ustalono, że największą ilość słodkich substancji wytwarza jeden gatunek – Stevia rebaudiana, który obecnie uprawiany jest na skalę przemysłową i zyskuje popularność na całym świecie.
Stewiozydy stanowiące nawet 10% masy rośliny są przeszło 300 razy słodsze od standardowego cukru, a praktycznie nie zawierają kalorii. Jako, że związki te mają charakter glikozydów, a nie białek, nie zawierają fenyloalaniny i mogą być stosowane przez osoby cierpiące na fenyloketonurię. Stewiozydy zachowują stabilność w wysokiej temperaturze, więc z powodzeniem można stosować je do słodzenia ciast. Najciekawszą cechą glikozydów stewii są jednak ich właściwości prozdrowotne. Stewia ma działanie bakteriobójcze i grzybobójcze, a także obniża ciśnienie krwi.
Stevia rebaudiana to roślina wieloletnia, należąca do rodziny Asteraceae, a więc spokrewniona jest w mniejszym lub większym stopniu ze znanymi z ogrodów całego świata roślinami złożonymi (astry, chryzantemy, stokrotki, gerbery, rumianki, aksamitki, chabry, cynie itd.). Naturalnym stanowiskiem “najsłodszego” gatunku stewii są górskie zbocza pogranicza Paragwaju i Brazylii, ale od wielu lat roślina ta jest z powodzeniem uprawiana w wielu krajach świata (od niedawna także w Polsce).
Uprawa stewii w warunkach optymalnych (tj. temperatura 15 – 30 stopni) jest bardzo prosta. Zbiorów dokonuje się do czterech razy w sezonie poprzez przycięcie rośliny około 10cm nad powierzchnią ziemi. Niestety w naszym klimacie zimowanie rośliny możliwe jest jedynie w pomieszczeniach, więc plantatorzy muszą pogodzić się z corocznym wysiewem i wysadzaniem.
Stevia rebaudiana najlepiej rośnie na przepuszczalnych glebach o lekko kwaśnym lub obojętnym odczynie (pH 5 – 7,5). Roślina ta jest wybitnie światłolubna, toteż uprawa w warunkach zacienionych jest wysoce nieefektywna. Dodatkowe utrudnienie stanowi fakt bardzo niskiej odporności stewii na przesuszenie (konieczne jest dodatkowe nawadnianie). Stewia jest również wrażliwa na temperatury ekstremalne (roślinę może zniszczyć zarówno niewielki przymrozek, jak i długotrwałe upały).
Ze względu na niską zdolność kiełkowania, nasiona stewii powinny być wysiewane do pojemników. Wysiewu należy dokonać poprzez równomierne rozsypanie nasion na powierzchni gleby. Temperatura ok. 24 stopnie oraz dostęp światła zdecydowanie przyspieszają kiełkowanie rośliny. Wysadzanie stewii do gruntu można rozpocząć w połowie maja. Zbiorów najlepiej dokonać pod koniec września, ponieważ jesienią stężenie stewiozydów osiąga najwyższą wartość. Krótsze dni stymulują roślinę do kwitnienia, jednak nie należy do tego dopuszczać, bowiem kwitnienie spowalnia proces magazynowania cennych glikozydów.
Uprawa stewii w warunkach domowych nie nastręcza trudności. Rozmnażanie tej rośliny jest możliwe zarówno poprzez wysiew nasion, jak i sadzonki pędowe.
One Comment
Leave a CommentNom z tym kiełkowaniem to jest kiepsko. Ostatnio jak byliśmy u klienta mówił, że jakiegoś pecha miał i totalnie prawie nic nie wykiełkowało..