Kompostowa równowaga świata cz.3

Zima znów na chwilę powróciła, ale do wiosny już „bliżej niż dalej”. Dni są dłuższe, słońce świeci coraz śmielej. W miejscach, gdzie w śniegu wytopiło „ziemne placki” widać nieśmiało wysuwające noski przebiśniegi, krokusy, żonkile. Oczary wystawiły jaskrawożółte pazurki, magnoliowe pąki nabrzmiałe oczekiwaniem, podobnie jak leszczyny. Wystarczy kilka ciepłych dni, aby wiosna ogłosiła zwycięstwo nad zimą. Ale póki jeszcze zima i można sobie pozwolić na słodkie „nicnierobienie” dobrze byłoby się zastanowić gdzie będzie stał i z czego będzie zbudowany nasz kompostownik. Miejsce wyznaczają przepisy (w poprzedniej części „Kompostowej równowagi świata”), estetyka ogrodu i dobrosąsiedzkie obyczaje.

Co do sposobu powstania kompostownika, pomysły są różne. Poczynając od najłatwiejszego, czyli zakupu gotowego kompostownika, aż po budowę od podstaw. W handlu jest bardzo duża oferta kompostowników. Można więc wybrać model, który będzie odpowiedni zarówno pod względem estetycznym jak i objętościowym. Lepiej, aby kompostownik miał pewien zapas pojemnościowy. Pomysł na zrobienie kompostownika z podziurawionej 200 litrowej beczki, zda egzamin przy ogródku nie większym niż 50 m2.

Bywają kompostowniki zbudowane z tworzywa sztucznego lub z drewna. Jeśli jednak mamy czas, ochotę i odrobinę umiejętności, to bez trudu wybudujemy kompostownik. Rozwiązań jest wiele. Najprostsze jest składowanie resztek kompostowych na pryzmie. Plusem jest brak kosztów i łatwość wykonania, bo wystarczy wykopać dołek na ok. 30 cm, wyłożyć go gałązkami (zapewniają dostęp powietrza) już można składować to, co ma się tam znaleźć. Minusów jest trochę więcej, bo taki kompost szybko wysycha, nie wygląda ładnie i może być rozgrzebywany przez zwierzęta. Dlatego chyba warto trochę zainwestować i wybudować kompostownik. Jaki materiał wybierzemy zależy od naszych możliwości finansowych, umiejętności majsterkowania oraz efektu jaki chcemy osiągnąć. Deski. Prosty i tani sposób na kompostownik. Dobrze, aby przednia ściana miała deski wsuwane w swego rodzaju „szynę”. Do obu bocznych ścianek przybija się dwie kantówki tak, aby stworzyły szparę około 3 cm. W tę szparę od góry wsuwamy deski „calówki”. Po wypełnieniu kompostownika wyciągamy deski. Możemy swobodnie do kompostownika wejść i go opróżnić, przemieszać itp.

Okrąglaki. Jeśli posiadamy okorowane, proste belki, to też nadadzą się na kompostownik. Układamy je tak jak buduje się domki z zapałek, „na przekładkę”. Nakładając belki na siebie, aby całą konstrukcję dodatkowo wzmocnić, warto połączyć je w narożnikach dużymi gwoździami. Drewniane kompostowniki świetnie wtapiają się w tło ogrodu.

Cegły. Dobrym sposobem na kompostownik jest wymurowanie go z cegieł. Należy to robić tak, aby pozostawiać niezamurowane szczeliny, które umożliwią dostęp powietrza. Z cegieł mogą być zbudowane wszystkie cztery ściany. Jednak, lepszym rozwiązaniem jest pozostawienie przedniej ściany wolnej i zamknięcie jej wsuwanymi deskami. Alternatywą może być wybudowanie w przedniej ściance otworu do wybierania gotowego kompostu. Otwór nie może być zbyt mały, rozmiar 50 x 50 cm wydaje się być optymalny. Można go zamknąć klapką na zawiasach lub zasuwaną.

Płyty betonowe. Spotkałam się z kompostownikiem wybudowanym z przeciętych na pół ażurowych, betonowych płyt, stosowanych do budowy ogrodzenia. Nie jest to materiał, który dobrze się komponuje z ogrodem. Jednakże odpowiednie zamaskowanie płyt betonowych pozwala na uwzględnienie takiego materiału jako budulca na kompostownik.

Siatka ocynkowana. Także bywa wykorzystywana do budowy kompostowników. Jednak, tak jak w przypadku pryzmy, kompost mocno wysycha i trzeba go częściej podlewać. No i estetyka też jest dyskusyjna.

„Lotnik kryj się czyli maskowanie kompostownika”. Ideałem byłoby takie usytuowanie kompostownika, aby zakrywały go rośliny. Szczególnie dobry wpływ na kompost ma bez czarny (Sambucus nigra). Bez rośnie szybko, ale nie jest zimozielony. Dobrym wyborem wydają się być ogniki szkarłatne (Pyracantha coccinea). Nie dosyć, że zimozielone, to stosunkowo szybko rosnące. Dodatkową zaleta jest to, że zimą pokryte są kolorowymi owockami(mogą być żółte, pomarańczowe, czerwone), które przywabiają ptaki, stanowiąc istotne uzupełnienie ich zimowego jadłospisu.

Zanim krzewy ukryją nasz kompostownik można wybudować kratkę na pnącza, z trzech stron bezpośrednio przy ściankach, a z przodu mniej więcej metr przed kompostownikiem. Tak, aby można było za tę kratkę swobodnie wejść. Dla uzyskania szybkiego efektu przy kratkach posadzić fasolę, nasturcję lub inne jednoroczne, mocno rosnące pnącza. Należy się liczyć z tym, że „dobrze wykarmiona” nasturcja będzie zielona, ale kwiatów będzie miała mało. Obficie kwitnie tylko wtedy, gdy „jest głodna”, to znaczy rośnie na słabo nawiezionej ziemi, a z kompostu jej zawsze coś „skapnie”

W przypadku „beznadziejnym”, gdy nie mamy czasu ani pieniędzy na rośliny i kratki, pozostaje zakup siatki maskującej, takiej jak w wojsku. To też jest jakiś sposób na ukrycie niezbyt ładnej budowli.

Kilka ostatnich uwag. Dosyć często praktykuje się sadzenie dyni, cukinii lub fasoli bezpośrednio na kompoście. Nie jest to dobre rozwiązanie. Rośliny zabiorą z kompostu wiele składników odżywczych znacznie zubożając kompost, a zużyją go na wyprodukowanie „masy zielonej”, która nie jest częścią użytkową tych roślin. Pożytek żaden, a kompost zostanie „ograbiony”.

Z czegokolwiek wybudujemy kompostownik pamiętać należy, aby postawić go bezpośrednio na ziemi, aby umożliwić zamieszkanie w nim dżdżownic. Na dno wrzucić gałązki, aby zapewnić dostęp powietrza. Po ułożeniu warstwy 20 -30 cm grubości powierzchnię posypać aktywatorem. W naszych ogrodach najwięcej jest trawy po koszeniu. I to z nią jest najczęściej problem. Dobrze jest pozwolić jej troszkę zwiędnąć, rozkładać cienką warstwą przesypując grubszymi resztkami lub ziemią. Nie zapomnieć o aktywatorze.

Proszę się nie bać robienia kompostu, bo właściwie nie można go zepsuć. Należy tylko pamiętać o dostarczeniu 3 rzeczy: powietrza, wody i aktywatora kompostowego. Najczęstszą przyczyną niepowodzenia jest rozpoczęcie procesu gnilnego z powodu niedostatecznego napowietrzenia. Po czym poznać dojrzały kompost? Jest to ładna, brązowa, przyjemnie pachnąca ziemia. Nie ma w niej wyraźnie odznaczających się nierozłożonych elementów. W dojrzałym kompoście prawie wcale nie ma… dżdżownic. Wyprowadzają się tam, gdzie mają co robić, czyli do następnego, nierozłożonego kompostu.

Dorota Szczepaniak – www.betula-acer.pl

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *